Wybuchowa mieszanka.Choć życie go w nie rozpieszczało, to humoru i werwy mógłby mu pozazdrościć niejeden młodzieniaszek. Musiał szybko dojrzeć, gdy po śmierci ojca, od 15 roku życia przejął jego gospodarsko-rolnicze obowiązki. Rodzina pochodzi z Kresów. Do Kotli przyjechał, gdy miał 8 lat; później zamieszkał w Skidniowie. Wielu rzeczy musiał nauczyć się sam, metodą prób i błędów. Tak, jak gry na perkusji. Dziś to mistrz perkusyjnych pałeczek. Nic jednak nie przychodzi samo. Talent to jedno, ale codzienne ćwiczenia to drugie.
W rytmie i z głębi serca. Adamem Mickiewiczem nie jestem, ale gdybym miał opisać Ludmiłę i Krzysztofa Woźniaków parafrazując tekst Pana Tadeusza „było cymbalistów wielu, ale żaden z nich nie śmiał zagrać przy Jankielu”, to napisałbym „muzykantów w gminie moc, ale ten duet rozproszy dźwiękiem każdą noc”. Ludmiła i Krzysztof Woźniakowie, bo o nich tu mowa, to nasi gminni emisariusze muzycznej tradycji. Oboje od lat zaangażowani są w działalność zespołów folklorystycznych. Obecnie grają i śpiewają w zespole folklorystycznym „Grochowiczanki”. Pan Krzysztof to wirtuoz akordeonu.
Niewiele jest osób w naszej gminie, które nie znają Jana Baranieckiego. Dlatego nie będę pisał o jego licznych tytułach, funkcjach społecznych i samorządowych oraz o tym, co robił na rzecz samej gminy. Skupię się na innym aspekcie. Jak sięgam pamięcią Jan Baraniecki uczył, wychowywał, propagował kulturę i historię, pielęgnował pamięć o Kresach, skąd pochodził i gdzie sięgają jego korzenie. Przez wiele lat uczył w naszych lokalnych szkołach wraz z żoną. Oboje byli cenionymi i lubianymi pedagogami.
Dwie dusze wśród aniołów. Agnieszka Krupa jest osobą o dwóch duszach – jedna z nich to spokojna, wrażliwa na muzykę i piękno przyrody, kochająca zwierzęta i stare przedmioty domatorka, a druga to gotowa do działania i pracy wśród ludzi aktywna, nie oglądająca się nigdy za siebie sołtys. Urodziła się i wychowała w Głogowie, ale 20 lat temu porzuciła miasto na rzecz wsi. I nie żałuje tej decyzji. Jest zadowolona z życia w Kozich Dołach i dziś za żadne skarby nie wróciłaby do miasta.
Słodko lub gorzko, ale zawsze szczerze. Naukowcy i znawcy przyrody mówią, że kiedy one wyginą, to wyginie cała ludzkość. Mowa o pszczołach, które nie tylko produkują miód, ale i zapylają roślinność. To apokaliptyczna wizja, ale w świcie pełnym różnej chemii całkiem możliwa. Dlatego wielkim szacunkiem należy darzyć tych, którzy z pszczołami żyją w milcząco-brzęczącym porozumieniu. Mowa oczywiście o pszczelarzach i w tym miejscu chciałbym podziękować za to Panu Romanowi Ren z Kotli.